środa, 19 września 2012

Jogurtowe crumble

Uwielbiam owsianki i wszystko co zbożowe! Widzę też ogromną popularność tego typu wyrobów, a najbardziej popularne są owsianki :) ostatnio podpatrzyłam, że crumble też są modne ;) nie wiem, czy moją wersję można nazwać "crumble", ale jest to coś w rodzaju bardziej pieczonej owsianki z jogurtem naturalnym, albo po prostu owoce pod pierzynką zbożową w wersji light :) Przepis na jogurtowe crumble Składniki: - 4 łyżki płatków owsianych -3 łyżki płatków kukurydzianych -5 łyżek pałeczek wielozbożowych -5 łyżek otrębów pszennych - 1 łyżka miodu -1 łyżka masła -2-3 śliwki -2 jabłka -4-5 łyżek jogurtu naturalnego Przygotowanie: Jabłka myjemy, kroimy w nieduże kawałki, odcinamy gniazda nasienne. śliwki myjemy, drylujemy i kroimy w niewielkie kawałeczki. Blachę(ja formę keksówkę) wykładamy papierem do pieczenia, a nań dajemy owoce. W misce łączymy pozostałe składniki(+2 łyżki jogurtu naturalnego) i posypujemy nimi owoce. Następnie polewamy pozostałą ilościa jogurtu. Piekarnik rozgrzewamy i wkładamy doń foremkę z przygotowaną "owsianką" i pieczemy przez ok. 30 minut w temp. 200 stopni Celsjusza. Smacznego! ;)

sobota, 15 września 2012

Kasztany...kasztany...przyrządzamy?

Witam ponownie :) właśnie wróciłam z długaśnego spaceru z moim psiakiem :) Normalnie moja siostra wychodzi wieczorem, ale dzisiaj to ja chciałam z nim iść. Cały dzień było mi zimno (ja jestem straszny zmarzluch, potrafię iść w kurtce i swetrze, a moja siorka idzie obok mnie w krótkich spodenkach i bluzce na ramiączkach.... -.- ). I jak zwykle... wieczorami świat jest inny, taki bardzo magiczny. W parku nie ma rozwydrzonych bachorków biegających wszędzie :) a przeszkadza mi to dlatego, że jak one biegają- to i Timon (mój pies) biega za nimi... a one raczej nie chcą z nim biegać ;] Uwielbiam wieczorne (no, tym razem to już nocne) spacery, a to już ostatnie takie cieplejsze wieczorki. Bezwietrzne. Szkoda tylko, że gwiazd nie było, bo chmury takie... No, ale trudno, spacerek jak zwykle bardzo udany ^^ Może opowiem cos o moim psie? W październiku będzie miał 3 lata (jak to minęło!;/), jest to kundelek- mieszaniec rasy shih-tzu i pekińczyk. (Kobieta, od ktorej go kupowaliśmy, mówiła, że są to CZI-SU- już wtedy było coś podejrzanego, nawet wymówić nazwy rasy, którą rzekomo sprzedawała-nie umiała hihhi). No, ale te szczeniackki były taakie słodkie! Wzięliśmy pierwszego z miotu- największego, a kiedy mama przyszła nakarmic młode, on przebiegł po wszstkich, byleby pierwszy zatopić się w smaku mleka matki :). I mimo, że mama nadal wypomina mi, że powinniśmy byli wziać tego, który obsikał mojego brata, to jesteśmy zadowoleni z naszego Timonka :). Jest dosyć grzeczny i umie fajne komendy :). No, dobra, ale ja tutaj nie o tym mialam pisać! Mam do Was, kochani, pytanie- bo podczas spaceru wracały do mnie wspomnienia- miliony wspomnień! Szłam po ciemnym parku oświetlonym tylko ulicznymi latarenkami i patrzyłam w górę- na kasztanowce. Niedaleko mnie rozpościerała się ma podstawówka i przypomniało mi się, jak codziennie, przez 4 lata szłam tą dróżką wiodącą do domu.(raz narobił na mnie ptak przez te drzewa :D ). Ogólnie, dzisiaj wreszcie poczułam, że jest jesień, a zapach jest boski- przepełniony liśćmi, suszoną trawą. Wyczułam też obowiązki i pracowitość :) No i idę sobie, idę, zastanawiając się, gdzie dojdę, aż tu nagle z drzewa- hyc- kasztanek zleciał. O Boże!- pomyślałam - totalnie zapomnialam o kasztanach! W końcu to jesienny zwiastun! Jutro jedziemy na wieś zbierać orzechy, więc może i kasztany będą ;) no, ale wracając- podleciałam do kasztana, a za mną leciał zaciekawiony Timon. -Tak, jeszcze w skorupce! -zaskrzeczałam rozradowana. Pokazałam go Timkowi i rozerwałam, a po chwili poturlałam go. Znalazł się od razu w buzi psa :) Moglibyśmy się tak bawić godzinami-i bawiliśmy! Szukalam jeszcze kasztanów, a w tym czasie Timek 3-krotnie mnie pomylił z innymi kobietami, myśląc, że- albo mu się schowałam- albo poszłam do domu.(czyżby starość dawała się we znaki? ;) ). No i nazbierałam sobie aż 3 kasztany (reszta dla Timona) i mam pytanie, bo wiem, że kasztany są zdrowe i wgl podobno żylaków się nie ma, jak się kasztana wsadzi do kieszeni, a oprócz tego jest to źródło dobrej energii, więc warto je mieć przy sobie :0 ale w "Ugotowanych" był przepis na jakieś danie właśnie z kasztanami w wroli głównej. Jak przyrządzić kasztany? Wy przyrzadzacie? Jak smakują? Dziękuję za odpowiedzi, proszę pisać w komentarzach, bo bardzo chciałabym je spróbować :) najwyżej jutro pozbieram więcej :)

Ziołowa karkóweczka z moją ulubioną surówką

Miałam już dodać wczoraj, bo to jest zaległe zdjęcie sprzed tygodnia :), ale pomyślałam sobie, że w piątek będę ludzi kusić mięchem? w piątek!? chociaż muszę przyznać z niesmakiem, że tydzień temu- właśnie w piątek, byłam na wycieczce w Kielcach, w Sielpi ze starszą grupą i z rodzinką (brat nie pojechał, bo miał jakieś tam egzaminy) oraz przewodnikiem i za wszystko zapłaciliśmy, a oni organizowali nam całość. No i idziemy sobie na łobiod, a tutaj... na obiad pomidorówka z makaronem, a na drugie danie kurczak smażony w panierce z frytkami i sałatką z kapusty pekińskiej i marchewki... Jakby tego było mało, potem nasz przewodnik wymyślił kiełbaski na kolację... Zanim dojechaliśmy do jakiegoś zajazdu, na zegarze była już 20:00, a kiełbasek (na szczęście) nie było. Odetchnęłam z ulgą, ale już po chwili kelnerki biegały zakłopotane, rozdając nam herbatę z cytryną i 5(!) kostkami cukru oraz... żurkiem po staropolsku. I wszystko byłoby dobrze, gdyby nie fakt, że w żurku gościł wielki kawał białej kełbachy, jak to w kuchni Polskiej bywa.. i do tego jajko. Dobra, ale czy wszyscy zapomnieli, że dziś raczej się NIE je mięsa? No dooobra, spoglądam na ludzi- wszyscy wcinają kiełbasę jak ostatni posiłek w ich życiu. Żeby nie być niemiłą i głodną w nocy, zjadłam ten nieszczęsn żurek z chlebem i troszkę tej kiełbaski ugryzłam, tak dla spróbowania. I i tak mi nie smakowała :). Zazdroszczę mojej siostrze, brzuch ją bardzo mocno bolał (pewnie przez te grzeszki- w piątek mięsko hihi, nie no tak naprawdę to od smażonego kotleta...) i nie mogła zjeść tej feralnej zupy... No nic, jeden raz jak się takie coś zje to nic się nie stanie... W końcu ryby to też mięso, które cierpi, jakb na to nie patrzeć. Bo ryby też są żywe, to czemu uważa je się za niedozwolone w piątek? Wiem, wiem, Pan Jezus pomnożył trzy ryby między wielkie grupy ludzi itp... Okej, ale teraz ryby żyją jeszcze gorzej niż wieprzowina itp!... Ech, ale skończę już z tą filozofią i podzielę się czymś- moim zdaniem ciekawym :) Jak jadłam w tym barze (tak! za wycieczkę zapłaciliśmy dość dużo, żeby zjeść w normalnej restauracji, a nie w barze dla turystów, w którym nie było WC. ale skonczę już z tym narzekaniem, bo was "zapesymizmuje") tego kotleta, to osączałam go z nadmiaru tłuszczu (bo bylo tego tluszczu taak dużo, że aż obrzydliwe) serwetką. I trudno, że towarzysze przy stole dziwnie się na mnie patrzyli, a mala-ciekawska dziewczynka co chwila pytała co robię ;) Tak, polecam wszstkim w takich barach szybkiej obsługi uważać na ilość tłuszczu, bo może każdego zamulić i żołądek rozboleć (tak jak moją siostrę). Na jednego kotleta poszło kilkanaście ściereczek i cały czas mu było mało, wszystkie serwetki były MOKRE!.. ale dalej nie chciałam obrzydzać towarzyszów, więc przestałam już go wycierać. Ale jak teraz sobie myślę, jak te kuchareczki robią te kotlety... pewnie cała patelnia w tryskającym tłuszczu słonecznikowym albo innym niezdrowym do smażenia i wszystkie kotlety na tip-top, d o tego samego oleju ;)... No, to tyle, bo żem się rozpisała, a miałam Wam podać przepis na karkóweczkę z moją ulubioną surówką! ;( Przepraszam, że Was tak zamęczam moimi narzekaniami, ale musiałam się tym z kimś podzielić, oprócz znajomych i bliskich :) Moja ulubiona surówka jest prosta i pyszna, ja ją pochłaniać muszę codziennie, bo mam tak wielkie zapotrzebowanie na kapustę, że aż szok! ;) Sama sobie stwierdziłam brak jakichś witamin, skoro tak mogę ją zżerać bez opamiętania :) Codziennie... dzisiaj kupiłam wiadro kapusty kiszonej po polsku i mam zamiar zaraz ją wszamać :) OO, a tutaj przepis na tą moją ulubioną suróweczkę, na karkóweczkę przepis dodam później, gdyż jak widzicie- rozpisałam się co nie miara ;) Składniki: do zrobienia mojej surówki, będziecie potrzebowali: troszkę oleju rzepakowego/oliwy z oliwek jak dla mnie- 0,5 kg kapusty kiszonej 30dag marchewki surowej kminku Przygotowanie: Marchewkę obrać, umyć i zetrzeć na tarce o-jak kto lubi- drobnych lub wielgachnych oczurkach :D. Dodać kminek oraz olej i całość zamieszać, a potem- wszamać, nawet solo :) surówka zdrowia wam doda! haha, ja myślę, że za niedługo będę się skarżyć na przejedzenie kapustą i będę od niej stronić, aż lekarz mi zabroni ją spożywać w przeciągu 2 lat ;)... ale póki co..

środa, 12 września 2012

Bułeczki hamburgerowe

Hmm, co dzisiaj może być na kolację? W lodówce dużo i nic :) Na początku myślałam o naleśnikach, ale nikt nie miał ochoty, więc postanowiłam zrobić grzanki oraz takiego a'la hamburgera ;) Na dole prosty przepisik. Będziemy potrzebować:(dla 1 osoby, lepiej podwoić, chociaz jak chcecie, ale my to raczej żarłoki, więc na jednej bułeczce się nie kończy hihi) 1 bułka kajzerka 2 plastry szynki wędzonej krakowskiej lub podwawelskiej suchej 1 gruby lub 2 cieńsze plastry sera żółtego duużo masła 2-3 liście sałaty 2 plastry pomidora ketchup majonez Przygotowanie: Bułkę kroimy na 2 kromki :). Smarujemy obficie masełkiem, na 1 kromkę wkładamy plastry żółtego sera. Na patelni stapiamy troszkę masełka, wkładamy nań bułkę z serem i przypiekamy,aż serek pięknie się stopi. Sałatę myjemy, osuszamy papierowym ręczniczkiem. 2 część bułki też smarujemy masełkiem, na masło wlewamy ketchup, dodajemy majonez, sałatę, plaster pomidora i okrągłe plastry szyneczki. Na szynkę wciskamy ketchup i majonez, wkładamy pomidora, sałatę i przykrywamy bułką z serem :) smacznego ;) my do tego mieliśmy kakao i owocki :) (jablka, winogrona i śliwki).

Makaron chiński z sosem bolognese i pędami bambusa

Jestt! wreszcie! :) Och, na początek chciałam przeprosić za tak długą nieobecność, ale wiadomo- szkoła się zaczęła, mniej czasu, aha no i dostęp do aparatu jest mniejszy :(. no, ale powracam i postaram się dodawać częściej posty ^^ Zacznę od tego ;]. Kupiłam ostatnio (dooobra, 2 tygodnie temu) pędy bambusa w Lidlu. Słoiczek kosztował tylko 3 zł. No i do tego zakupiłam makaron chiński. Nie wiem, czy bambus z Chinami ma coś wspólnego, ale chciałam spróbować takiego jakiegoś oryginalnego, orientalnego dania ;) No więc wreszcie nadarzyła się okazja! I był jeden z takich dni, w których mama pozwala mi decydować, co chcę jutro na obiad :} (często sugeruje się moimi pomysłami lub gazetami kucharskimi, które kupuję). Więc było już ustalone- jutro na obiad makaron chiński! No, ale jak przeczytałam, w składzie wcale nie ma pszenicy durum, tylko kiełki fasoli mung (jadłam i mi smakowały) i coś tam jeszcze(opakowanie mama już wyrzuciła). Mama wymyśliła do niego sosik- taki jakby coś a'la bolognese, z mięskiem mielonym, sosem pomidorowym i mięsem z indyka i dodatkiem pędów bambusa :) Surowe nie są tak smaczne, jak z sosem! ;) Nie dziwię się pandom, że tak lubią bambusy. Sama z chęcia bym je schrupała, no, ale dobra, ostatnio i tak mam jakieś dziwne smaki- jem ogórki z musztardą i ketchupem oraz chrzanem- albo surową marchewkę właśnie z dodatkiem ketchupu, musztardy i chrzanu :0 wszystko potrafię zjeść, co ostre i z musztardą ;].Ale wróćmy do dania, nad moimi problemami możemy zastanowić się kiedy indziej :) Niestety, makaronu było niedużo, a mamie zależało, żebym to JA go spróbowała, więc mnie najwięcej dała, a sama zjadła zwykły ;/ i tylko trochę chińskiego. Nawet mój brat (!) zjadł go, chociaż "kręcił nosem", bo twierdził, że to jakieś nitki i jeszcze chciał dostać pałeczki, żeby totalna chińszczyzna była ;]] No, ogólnie, mogłabym zamieszkać w Chinach i razem z pandami obżerać się bambusem, a miejscowe sklepy okradać z musztardy, ketchupów i chrzanu (o ile takowe posiadają) i zjadać je razem z bambusami. Jak myślicie, pandą takie coś by zasmakowało? ;0 w końcu trzeba urozmaicać posiłki :D

wtorek, 4 września 2012

Keftedes, czyli pulpeciki po grecku wg Pascala

Dzisiaj wypróbowywałam przepis na pulpeciki po grecku wg Pascala ;) Wg Jego przepisu umieszczonego w gazetce Lidla "Kuchnia Lidla- tydzień grecki". Wiem, że tamten tydzień był już dość dawno, ale teraz dopiero kupiłam mięsko mielone ;). Muszę się jeszcze zdecydować na jakiś ciekawy przepis Okrasy ;] i się okaże, kto lepiej gotuje. EEchh, no dobra, wszystko zależy od kucharza, ale od przepisu też, prawda? No, ale wróćmy do recenzji- potrawa baaardzo wszystkim smakowała, jeszcze drugiego dnia się nią zajadaliśmy. Pulpeciki pyszne, jak z dzieciństwa :0 i nawet łatwo jest je przyrządzić... Nawet mój brat je zjadł hihi ;). Podałam je z ziemniaczkami i surówką z kapusty i marchewki, z kminkiem. Więc Pascal u mnie zapunktował, teraz czas na... Okrasę!!! jeżeli tylko będzie jakiś fajny przepis, bo na razie kaczka jakoś mnie nie zachęca... co ja gadam, nie mogłabym zjeść kaczki, brr... niedawno mój pies pogonił kaczkę, wleciał za nią aż do jeziora! (a on się wody boi, chociaż ostatnio, coś mu ten strach przechodzi). A ja za nim... No, ale ogólnie nie lubię mięsiwa ;) chociaż mam grupę krwi 0RH+ i powinnam jeść duużo mięsa. Tylko nie to! Nienawidzę jeść żywych istot. No, ale mięso mielone to inna sprawa, bo tam tego mięsa tyle, co ludzi pracujących w Polsce... wybaczcie, musiałam :)

poniedziałek, 3 września 2012

Niebieska wata cukrowa ;)

Jadł ktoś kiedyś kolorową watę cukrową? Pewnie nieraz ;) ale dla mnie to był pierwszy raz, hihi i powiem, że jestem zadowolona ;) chociaż do tej pory załuję, że gościa, który robił watę, zapytałam dopiero później o to, czy zrobi mi kilkukolorową watę ;]. Był już w trakcie robienia niebieskiej ;/ No trudno... Mimo to, było super! Był okropny młot, na który weszłyśmy "na spontana" z przyjaciółką. Oj, co się działo, gdy byłyśmy w górze ;] Wolę nie myśleć. To wszystko działo się na Pikniku Lotniczym w Krakowie ;) polecam gorrąco! był ktoś na takim młocie?
Durszlak.pl

Ciasteczka maślane z czekoladą na rok szkolny

Chyba nikomu nie muszę powtarzać, że wakacje się skończyły ;) Tylko bym was zdenerwowała ;). No, chyba, że ktoś jest studentem... Ja z jednej strony się cieszę, że cały dzień jest już z góry zaplanowany i że już nie będzie takich dni, w których będę się nudzić. Cieszę się, że znowu zobaczę znajomych :)) I wcale nie jestem kujonem, wiadomo, z jednej strony chcę iść, z drugiej nie. Echh, jutro już trzeba wstać o 7:00. Pierwszy raz od tylu miesięcy! Życzę Wam udanego roku szkolnego i samych szósteczek albo udanego roku pracy ;) Tutaj macie na osłodę życia ciasteczka, zrobiłam je dla mojego brata, który tylko narzekał na szkołę.
Składniki:
-150 g masła
-200g mąki
-1 jajko
1 łyżeczka sody oczyszczonej
-70g rodzynek
-2 śliwki suszone
-2 daktyle wydrylowane
-5 kostek czekolady gorzkiej/mlecznej (jak kto woli)
-1 łyżka sezamu
-10 herbatników maślanych
-2-3 łyżki kaszy manny
Przygotowanie:
Śliwki i daktyle kroimy w kostkę. Herbatniki drobno kruszymy. Do miski wsypujemy wszystkie składniki, a suszone owoce i herbatniki delikatnie wgniatamy w ciasto. Sprawnie zagniatamy ciasto i odstawiamy na ok. 45 minut do lodówki. Blachę do pieczenia wykładamy papierem do pieczenia, obsypujemy kaszą manną. Ręcę oprószamy mąką i ze schłodzonego ciasta odrywamy niewielkie kuleczki, wielkości orzecha włoskiego. Formujemy w dłoni okrągły kształt, aż do wyczerpania zapasów. Kuleczki wykładamy na blachę, wkładamy do piekarnika na ok. 30 minut, aż ciacha ładnie się zrumienią i pieczemy w temp. 200 stopni. Smacznego! :)

Na początek...

Początek bloga kulinarnego, obczajanie.. Achh i teraz co na początek? Przydałoby się jakoś osłodzić ten czas "obczajania" ;) Dlatego wklejam tutaj zdjęcie i przepis na szarlotkę zrobioną przeze mnie. Dodam, że zdjęcia nie są najlepszej jakości, ale dopiero kształcę się w sztuce fotografii i kulinarii :) To moja pierwsza w życiu szarlotka i będę nieskromna- ale co mi tam! Była pyszna ^^ Już jej nie ma... na szczęście nie tylko ja ją jadłam, przyjacióła  i rodzinka też dostała kawałek 0:-)
Przepis na amatorską szarlotkę z pianką bezową
Składniki:
Ciasto:
- 2 szklanki mąki
-1/2 szklanki fruktozy
- 1/2 łyżeczki proszku do pieczenia
- 160 g zimnego masła
-4 łyżeczki cukru wanilinowego
-2 żółtka
-1 łyżka mąki kukurydzianej
Mus jabłkowy:
-6 jabłek (ja dałam takie prosto ze wsi, które spadły z drzewa ;)  )
-cynamon do smaku
-kardamon mielony do smaku
-imbir mielony do smaku
-cukier do smaku
-2 goździki
Pianka bezowa:
-3 białka
-3 łyżki cukru pudru
-1 łyżeczka sody oczyszczonej
-szczypta soli
Kruszonka:
-100g zimnego masła
-1 szklanka mąki
-4 łyżki cukru wanilinowego
Przygotowanie:
Mąkę przesiać, wymieszać z fruktozą i proszkiem do pieczenia. Dodać masło pokrojone w plasterki, cukier wanilinowy i żółtka i zagnieść ciasto. W razie potrzeby można dolać trochę wody, aby ciasto lepiej się zlepiło. Podzielić na dwie części: jedną większą i drugą dużo mniejszą. Obie zawinąć w woreczek foliowy i wstawić do lodówki na godzinę. Po upływie godziny większą część ciasta rozwałkować, wyłożyć nim dno i boki formy do pieczenia, uprzednio wyłożoną papierem do pieczenia. Rozgrzać piekarnik. Wyłożone ciasto piec ok. 7 minut w 200 stopniach. Jabłka umyć, obrać, pokroić w kostkę. Wrzucić do garnka lub na patelnię, dodać cynamon, kardamon, imbir, cukier i goździki, wymieszać dokładnie i zostawić na ogniu na ok. 10 minut, często mieszając drewnianą łyżką. Ciasto oprószyć mąką kukurydzianą, wyłożyć na nie mus jabłkowy. Białka ubić na sztywną pianę z dodatkiem tzw. "wspomagaczy ubijania"-soli i sody oczyszczonej. Kiedy piana będzie sztywna, dodawać stopniowo cukier puder, żeby pianka zrobiła się lśniąca. Piankę wyłożyć na masę jabłeczną. Masło pokroić na niewielkie części, wymieszać z mąką i cukrem. Drugą część ciasta wyłożyć na piankę. Na tak przygotowane ciasto wyłożyć kruszonkę. Piec ok/ 45 minut w temp. 200 stopni. Smacznego! ;)